Film Tirarda ma najbardziej współczesne zapędy spośród filmów o Galach. I nie chodzi tylko o konne autobusy piętrowe, ale o roztrząsane dziś szeroko kwestie np. imigrantów i homoseksualistów (Asteriks, Obeliks i pies śpią w jednej chacie, no no...). Szybko się okazuje, że jak na przygody Asteriksa to za dużo i jedno z drugim zupełnie się nie klei. Pomysły te są wciśnięte na siłę, sprawiają, że nie bardzo wiadomo, dla jakiego widza jest to film (i dlaczego mało dla dzieci), i są po prostu mało śmieszne.
I właśnie z humorem jest tu najgorzej. Jego "lekkość" najlepiej oddaje jedna scena. Spragniona uczuć dziewczyna prosi swojego partnera by przestał być chłodnym emocjonalnie i się przed nią obnażył. Zatem nieszczęśnik staje przed nią jak go Pan Bóg stworzył. Dzieci są za mądre na takie żarty.